Udostępnij ten odcinek podcastu

 

Oceń odcinek podcastu. Chętnie dołączę do dyskusji…

 

Witam Cię w piątej już części mojego podcastu i cieszę się, że jesteś ponownie. Jeśli jednak pierwszy raz mnie słuchasz to od razu zasubskrybuj ten kanał i przygotuj się na niezłą jazdę.

W dzisiejszym odcinku powiem Ci o tym jak rozpier…. czyłem firmę, która przynosiła 150 000 zł miesięcznego przychodu na produktach z 90% marżą i potencjałem na kilka milionów miesięcznych przychodów.

Będzie to bardzo osobisty podcast, ale wiedz jedno, że jeśli coś robisz nie będzie z górki tylko zawsze pod górkę.

Jeśli coś będzie Ci wychodzić to zawsze znajdą się tacy, którzy będą rzucać Ci kamienie pod nogi, a Ty musisz nauczyć się z tych kamieni ubijać solidne fundamenty pod potężny pałac, który budujesz, a najgorsze, że w fazie budowy oczami wiary – widzisz go tylko Ty!

Jeśli chcesz wiedzieć jak pokonywać trudności w budowie biznesu, a także jak jak być odpornym na głupotę innych, ale mądrym przy wykorzystaniu uwag i sugestii składanych od sojuszników i przeciwników, a tych nigdy nie zabraknie jeśli robisz coś dużego – to dzisiejszy podcast jest dla Ciebie.

Wyobraź sobie sytuację gdzie cały miesiąc jesteś poza firmą, przyciągasz klientów, pracujesz razem z nimi, prowadzisz szkolenia, pomagasz we wdrożeniu produktów, które u Ciebie kupili i dbasz o to, żeby byli zadowoleni z usług które świadczysz.

Żeby bardzo przybliżyć Ci sytuację i powagę zaangażowania w rozwój biznesu – poniedziałek czwarta nad ranem siadasz do pociągu w Katowicach, aby o 9 do godziny 15:00 prowadzić szkolenie i warsztaty we Wrocławiu, po południu udajesz się do Poznania gdzie w następny dzień w tych samych godzinach odbywają się warsztaty. W środę warsztaty prowadzisz w Szczecinie, we czwartek w Gdańsku a w piątek w Toruniu. Wracasz do domu wypompowany z piątku na sobotę w nocy, ale to dopiero początek miesiąca, ponieważ w poniedziałek zaczynasz znowu, ponieważ w kolejnych miastach czeka na Ciebie od 20 do 50 osób gotowych na nową dawkę wiedzy i praktyki. Zaczynamy podróż od Rzeszowa, we wtorek warsztaty prowadzisz w Lublinie, następnie Warszawa, we czwartek Olsztyn, a w piątek Białystok i wracasz do domu w sobotę nad ranem.

W następny poniedziałek jesteś w Łodzi, wtorek w Katowicach, a w weekend w Londynie i Bristolu.

Całą firmą strujesz z pociągu, bo nie ma innej możliwości. Przygotowania eventową, prace jakie trzeba wykonać w związku z budową wartościowych treści, szkoleń i warsztatów, a w dodatku ciągle pracujesz nad usprawnieniem działania produktów, które sprzedajesz.

Twoje działania marketingowe przyciągają ponad 100 klientów miesięcznie, którzy opłacają korzystanie z produktów i dostępu do szkoleń w wysokości średnio 250 zł miesięcznie.

Oprócz tego zdalnie prowadzisz webinaria i ustalasz harmonogram prowadzących je na każdy miesiąc gdzie w tygodniu jest ich aż cztery i często prowadzisz je z hotelu, a nie ze swojego biura.

Wiesz, że to co robisz wnosi wielką wartość do życia tych ludzi i widzisz w tym szansę dla wielu z nich.

Masz jedną cholerną przewagę nad konkurencją – pracujesz bezpośrednio ze swoimi klientami. Słuchasz ich, tego co mają do powiedzenia i tego co potrzebują do lepszego i bardziej efektywnego działania.

Na bieżąco zgłaszasz do firmy co musi być przygotowane i co trzeba wykonać, aby dać ludziom to czego potrzebują do lepszej pracy.

Kiedy wreszcie na koniec miesiąca przyjeżdżasz do firmy okazuje się, że nic z rzeczy, które zgłaszałeś nie zostało zrobione, ponieważ ważniejszym było stworzenie systemu automatycznego wgrywania zamówionych produktów dla klientów, które ręcznie trwało 15 minut po zamówieniu na  jednego klienta i tylko raz więc przez resztę miesięcy kontynuacji przez niego współpracy i korzystania z Twoich usług nie musiałeś robić nic – oczywiście od strony technicznej.

Co ważniejsze eksperci od przyciągania klientów do firmy – wspólnicy – przygotowali dla Ciebie bardzo miłą niespodziankę. Na zebraniu wspólników kilka dni później okazuje się, że jako prezes firmy zostajesz oskarżony o to, że rozpierdzielasz firmę przyprowadzając za dużo klientów, Czujesz? Harujesz jak wół, a ktoś mówi Ci, że przyprowadzasz za dużo klientów?

Zapamiętaj jedno – jeśli robisz coś to rób to w pędzie, jak będziesz działał na hamulcu to prawdopodobnie Twój biznes nie przetnie lini kosztów czyli nie osiągnie progu rentowności.

Można mieć doskonałe produkty i nie wiedzieć jak je sprzedać, a niektórzy sprzedają przysłowiowe gówno zawinięte w papierek i zarabiają na tym miliony, bo wiedzą jak kreować popyt i zapewniają odpowiednią podaż.

Ja zachęcam Cię do zadbania zarówno o jedno i drugie, aby produkty które dostarczasz były odpowiedniej jakości, a klienci których zdobywasz po czasie stawali się ambasadorami Twojej marki.

Jak się okazało to wspólnikom bardziej zależało na tym, aby zautomatyzować firmę co przedłożyli nad dobro klientów co okazało się w tym momencie zupełnie nie potrzebną rzeczą.

Czas jaki był potrzebny do wdrożenia produktów dla jednego klienta wynosił 15 minut, a przy 100 nowych klientach przychodzących do firmy w danym miesiącu to zaledwie 1500 minut co daje 25 godzin w miesiącu, czyli sumarycznie niecały tydzień jednego pracownika, których na tamten moment firma zatrudniała aż piętnastu.

Notabene domyślam się, że gdybyś miał duży napływ klientów to sam odpalił byś komputer i zapytał w czym możesz pomóc i jak możesz dołączyć, żeby też wgrywać produkty klientom pełnym zachwytu dla tego co robi dla nich firma.

Pamiętam jak na jednym ze szkoleń Daniel Kubach – polski milioner i przedsiębiorca powiedział, że przy jednym z pierwszych biznesów, który założył wraz ze wspólnikiem był odpowiedzialny za pozyskiwanie klientów. W pierwszym miesiącu przyniósł do firmy umowy z nowymi klientami i zasypał nimi stół. Wspólnik powiedział, że nie są w stanie ich obsłużyć i że przegiął – w tym momencie zakończyła się ich współpraca. Daniel dzisiaj jest milionerem, a jego pierwszy wspólnik nawet nie wiem jak ma na imię.

Na tym pamiętnym spotkaniu wspólników obroniłem swoją pozycję, ale zaznaczyłem jedno – że w ciągu dwóch miesięcy napływ klientów się skończy. Oni nie dowierzali – myśleli, że tak już będzie zawsze, że pieniądze będą lecieć a firma w dalszym ciągu będzie się świetnie rozwijać.

To tak nie działa. Energia jaka jest potrzebna do nabrania pędu w firmie jest ogromna i rozwijana przez długi czas. Każde potknięcie ją obniża, a każdy fałszywy ruch klienci wyczuwają na odległość. To jaka atmosfera panuje w wśród wspólników, przenoszone jest na pracowników, a pracownicy są żywym przykładem tego co dzieje się w firmie dla każdego klienta mającego z nimi styczność. Nawet produkty pachną zupełnie inaczej.

Kiedy rozwijasz biznes i wiesz, że to jest ten moment, aby Twoje zaangażowanie wynosiło trzykrotność normy to musisz przewidzieć wszystko co może się wydarzyć i być gotowym na rozjechanie wszystkiego co stoi na Twojej drodze w osiągnięciu celu. Miałem ogromną wizję i bardzo wartościowy cel, ale niestety powiedziałem dość, ponieważ zabrałem na pokład niewłaściwych pasażerów.

W ciągu dwóch następnych miesięcy przypływ nowych klientów zmalał do 30 później do 15 aż w końcu w firmie nie pojawiali się nowi klienci, a ja w głowie miałem już tylko jedno – rozwiązanie, które jest odpowiedzią na wołanie klientów, gotowy model biznesowy, który mogą zastosować u siebie i z powodzeniem budować biznes bez inwestycji w naszybciej rozwijającej się branży jaką jest branża e-Commerce.

Pomysł na ten biznes w głowie zrodził się już w grudniu 2015 roku. Wiedziałem, że zrealizowanie go będzie bardzo trudne ze względu na rozmach i złożoność procesów w nim występujących, ale nie o tym jest dzisiejszy podcast, choć pewnie w niedługim czasie znajdę chwilę, aby powiedzieć Ci jak budowałem firmę na miarę jednorożca i z jakimi wyrzeczeniami musiałem się zmierzyć, aby uruchomić ten niesamowity system Dropshippingu. Czy okaże się on jednorożcem – zobaczymy.

Pamiętam jak uczyłem się sprzedaży na początku mojej drogi biznesowej. Po szkoleniu Ekera „Umysł Milionera” w 2013 roku postanowiłem założyć pierwszą firmę. Przyjechałem z tego szkolenia i powiedziałem do mojego przyjaciela „Paweł otwieramy firmę – zainwestujemy po 10 tysięcy i będziemy bogaci” 🙂 Chodziło tutaj o spółkę zoo, bo z działalnością gospodarczą miałem już doświadczenie od 2003 roku o czym powiem za chwilę.

Cóż to były za czasy, zatrudniliśmy pierwszego pracownika. Pracował u mnie w domu, a w oknie wisiało prześcieradło, żeby słońce nie rzucało światła na monitor jego komputera.

Stawialiśmy wtedy sklepy internetowe naszym klientom i chodziłem od drzwi do drzwi w różnych miastach szukając klientów na swoje produkty. Nieraz w miesiącu sprzedałem 5 sklepów a nieraz jak w przypadku chodzenia po Sosnowcu ani jednego. W końcu trafiłem do jednego przedsiębiorcy, który zapytał mnie dlaczego chodzimy po Sosnowcu? Co prawda sprzedaje w Sosnowcu, ale mieszkam gdzie indziej i mówi, że ludzie tu są strasznie toporni. Kompletnie nie wiem o co chodzi z tym Sosnowcem, ale odkąd sprzedałem mu sklep to nie szukałem już klientów w tym mieście i od razu były lepsze wyniki 🙂

Czy zdajesz sobie sprawę ile porażek odniosłem słysząc te wszystkie nie? Tak na prawdę nie odniosłem ani jednej. Każde „nie” przybliżało mnie do celu, zdobywałem większe doświadczenie i byłem gotowy ciężko pracować, bo wiedziałem, że w biznesie nie ma drogi na skróty.

Już jako młody 14 letni chłopak podjąłem się pracy polegającej na sprzedaży arbuzów przy drogach. Był to rok 97, gorące lato i pamiętna powódź. Zaczynałem rozwozić stanowiska od godziny 6 rano – o 8 miałem już porozstawiane, jechałem na Załęże po dwie tony arbuzów każdego dnia, później nad wodę, a o godzinie 20 tej zaczynałem składać stoiska, aby o 23 pojechać do Zakopanego lub do Wisły rozwalić trochę kasy i poszaleć. Pamiętam jak jedno ze stanowisk miało nawet fontannę polewającą arbuzy co przyciągało dużą liczbę turystów no i klientów.

W 2000 roku miałem już 11 własnych stoisk arbuzowych, zatrudniałem sporo osób i potrafiłem wygenerować koło 30 000 zł zysku z dwumiesięcznego sezonu. Gdy wchodziły markety biznes arbuzowy przestał być opłacalny i poszedłem drogą handlu na targowicach. Najlepsze było to, że po sezonie arbuzowym wzywał mnie urząd skarbowy i naliczał podatek od całości przychodów w wysokości 100 zł. To były czasy 🙂

Tam z kolei wprowadzałem unowocześnienia takie jak manekiny, krótkofalówki, aby szybko porozumiewać się między stoiskami i generalnie potrafiłem wygenerować w granicach 10 000 zł zysku miesięcznego. Jednego czego tam nie lubiłem to obłudy ludzkiej i tego jak każdego dnia słuchałem narzekania jaki to dzisiaj fatalny utarg był i to dosłownie z każdej strony.

Moje stoiska zawsze się wyróżniały, a wielokrotnie stawiałem, aż 6 przymierzalni spodziewając się dużego ruchu. Nawet pracownica mi mówiła, żebym się nie wygłupiał, bo ludzie patrzą na nas jak na idiotów (chodziło i tych innych handlarzy). Ja tylko powiedziałem, że Oni dopiero będą dzisiaj patrzeć i rzeczywiście tak było, ponieważ dzienne obroty na stoisku rzędu 7 czy 8 tysięcy były sporym wyczynem przy zachowaniu 40% marży.

2010 rok. Obroty zaczęły spadać, dużą rolę zaczęły odgrywać galerie handlowe i ważniejsza stawała się wygoda klientów. Niestety albo stery musiałem się rozglądać za nowym sposobem zarabiania pieniędzy.

Internet. Trafiłem pierwszy raz na webinar i usłyszałem coś co od zawsze dzwoni w mojej głowie „dźwignia”. Słowa, które szczególnie trafiały do mnie to to, że lepiej mieć złotówkę z pracy 100 ludzi niż 100 zł z pracy własnej. I to jest właśnie słowo klucz każdego biznesu. Skalowalność.

Pamiętam jak dziś kiedy schodziłem z mojego mini biura na strychu i do żony powiedziałem „Kochanie, kupiłem perfumy, będziemy bogaci” 🙂

Jej mina była bezcenna.

Jakbym wtedy wiedział, że to będzie takie ciężkie to w życiu bym się za to nie chwycił. Nauczyłem się z MLMów wielu wspaniałych rzeczy, ale szczególnie jedno mocno mi utkwiło w pamięci, że czynnik ludzi jest najsłabszym ogniwem każdej firmy i główne jej fundamenty muszą stać na czymś co można łatwo duplikować.

Słyszy się różne opinie na ten temat, ale osobiście jeśli miałbym Ci doradzić to każdy kto zamierza budować swój własny biznes powinie chociaż na chwilę spróbować swoich sił w biznesach tego typu. To świetna szkoła, którą polecam zaliczyć każdemu tym bardziej, że w standardowej szkole nie nauczymy się niczego oprócz przygotowania nas do pracy na etacie.

W 2003 roku uczęszczałem na uczelnie w kierunku marketing i zarządzanie. Przerwałem studia, ponieważ w każdym dniu, w którym byłem na uczelni nie zarabiałem pieniędzy i przechodziło mi koło nosa około 500 zł.

Jak widzisz nie ma w tej historii ani słowa o pracy na etacie, co nie oznacza, że nie pracowałem nigdy. W szkole średniej w Salezjanach miałem praktykę w zakładach IKEI gdzie każdego dnia przez palce przechodziło mi 2 do 3 tysięcy elementów drewnianych, które musiałem przepuścić przez frezarkę. Po prostu praca marzenie. Od tej pory straciłem gen etatu i wiedziałem, że jedyną słuszną drogą to stworzenie samemu sobie miejsca pracy albo budowa własnego biznesu.

Dobra bo te podcasty miały trwać po 10 minut, a tu widzę, że z każdym tygodniem się rozpędzam. Mam nadzieję, że nie zanudziłem Cię dzisiaj, a być może słowa które dzisiaj do Ciebie skierowałem w jakiś sposób Cię zainspirowały i zmotywowały do działania.

Do zobaczenia w kolejnym odcinku mojego podcastu. Nie zapomnij podzielić się swoją opinią na jego temat, a jeśli masz pytania to wiedz, że chętnie dołączę do dyskusji w komentarzach do tego podcastu.

Subskrybuj: iTunes | Android | Stitcher | Spotify | RSS

Źródła, o których wspominam

  • Dzisiaj było bez źródeł 🙂

Oceń podcast w iTunes

Jeżeli korzystasz z aplikacji Podcasty:

  • Wyszukaj podcast „Marketing Automation – Mastermind” w aplikacji
  • W sekcji „Programy” kliknij „Marketing Automation – Mastermind”
  • Przejdź do zakładki „Oceny i recenzje”
  • Kliknij w link „Napisz recenzję”

Jeżeli korzystasz z Spotify:

  • Wyszukaj podcast „Marketing Automation – Mastermind” w aplikacji
  • W sekcji „Programy” kliknij „Marketing Automation – Mastermind”
  • Przejdź do zakładki „Oceny i recenzje”
  • Kliknij w link „Napisz recenzję”

Jeżeli korzystasz ze Stitchera:

Masz pytanie? Zostaw mi głosową wiadomość!

Chciałbym Was szczerze zaprosić do współtworzenia mojego podcastu. Jestem mocno przekonany, że dzięki Waszym pytaniom i pomysłom podcast „Marketing Automation – Mastermind” będzie jeszcze bardziej wartościowy i dostarczy Wam sporej dawki dobrej i praktycznej wiedzy, którą będziecie mogli na co dzień wykorzystać w swoich firmach i projektach.

Jeśli masz jakieś pytanie i chciałbyś mi je zadać osobiście to możesz nagrać wiadomość poprzez specjalnie przygotowaną stronę, która umożliwia zadawanie głosowych pytań wykorzystując mikrofon Twojego komputera. Pamiętaj, że jedna wiadomość może mieć maksymalnie 90 sekund (jeśli chcesz – możesz nagrać więcej wiadomości 🙂 )

Kliknij tutaj, aby nagrać wiadomość >>>

Jeśli podczas nagrania chcesz podać adres swojej strony internetowej to podlinkuję go przy podawaniu źródeł i opisu, a także jeżeli użyję tego pytania w następnym podcaście to wszyscy moi czytelnicy usłyszą adres Twojej strony.

Dołącz do grupy na facebooku

Zachęcam Cię do dołączenia do grupy Marketing Automation – Mastermind, która jest uzupełnieniem tego podcastu. Na grupie często wrzucam praktyczne porady i pokazuję na ekranie swojego komputera jak wykonać wiele rzeczy, których nie sposób zaprezentować, a tym bardziej wdrożyć słuchając samego podcastu.

Kliknij tutaj, aby dołączyć do grupy Marketing Automation – Mastermind >>>

Zostaw komentarz

Jeżeli temat Was jakoś zainspirował dajcie znać i zostawcie swój komentarz. Chętnie włączę się w dalszą dyskusję i odpowiem na dodatkowe pytania.

Opinie i komentarze (2)
  1. Rewelacyjna historia z której można wiele się nauczyć. Każdy z nas ma historie. Natomiast ważne żeby wyciągać z niej wnioski, uczyć się na tych swoich błędach!!! Każde nie, każdy problem można pokonać. A partnerów i przyjaciół poznaje na ogół nie wtedy jak jest super ale wtedy gdy się gdy jest źle. Super Greg, czekam na kolejne podcasty. 🍀 💚 Powodzenia 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *